Freitag, 14. Juni 2013

Zając z domowego ogródka

Czas jakby na złość ostatnio przyspieszył kroku.Dużo się u nas zmieniło,wiele wydarzyło i kto wie co jeszcze nas czeka.Gosia skończyła radosne DWA (już !!) latka,i z uśmiechem na buzi,owocowym tortem i prezentami na wypasie świętowała urodziny.Kaja jak to Kaja,uśmiecha się,usiłuje samodzielnie siedzieć od kiedy odkryła ,że leżakowanie to mniejsza frajda.Najchętniej wkładałaby do buzi wszystko co w zasięgu malutkich rączek i co oko zaciekawi.Doskwierają jej pierwsze ząbki,a my z niecierpliwością na nie czekamy.Dziewczyny radosne,uśmiechnięte rosną jak na drożdżach.Pogoda ostatnimi czasy piękna...słońce i skwar jakich mało,tak więc gotujemy się w sosie własnym.Niema tego złego oczywiście,bo jeszcze nie tak dawno plucha i szaro,a tak i córa młynarza może nabierze trochę rumieńców.Z niecierpliwością czekam na paczkę z tkaninami od e Tasiemka,już nie mogę się doczekać,gdyż z ostatniej wizyty u rodziców ,przywiozłam masę ciekawych pomysłów,które nieustannie piętrzą się w mojej głowie.Bulinuszki czyli MY3 mają trochę zaległości,ale już niebawem wszystko nadrobimy.Poniżej Zając,właściwie Pani Zającówna,dla pewnej osoby z dedykacją wszystkiego NAJLEPSZEGO :)
Zajączka na lepsze czasy,domowa,radosna co uśmiech przyniesie.





Wraz z Gosią dzielimy bransoletki cruciani,które zachwycają zarówno kolorem jak i formą.PT miejmy wiarę,że czyta co u nas ciekawego,buszując na internecie podczas porannej kawy,i może da się skusić na jedną....dwie, może trzy?

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen