Donnerstag, 21. März 2013

Do radości powodów kilka..


 


Choć trwa od wczoraj, to dziś już czuć ją w powietrzu.Mamy cały garnek uśmiechów do rozdania bo powodów jest bez liku.Kaja przesypia całą noc, i z pewnością wzięła sobie do serduszka zwiększ masę,bo już czuć ją na rękach.Bacznie zaczyna obserwować otoczenie, niekiedy obdarowując je uśmiechem z lekka lub typową cytrynką.Wtedy na ratunek przybywa cycuś i wszystko znów sielankowo.Małgosia..khm..walczy z nocnikiem, albo to on  z nią.Zaczyna stanowczo wyrażać swoje zdanie,za lub przeciw,choć ostatnio ulubione to nie!Sama potrafi się ubrać,dzielnie pomaga w pielęgnacji siostry.Dziś brała czynny udział w kąpieli Kajtuśki,więcej wody znalazło się poza kolorową wanienką niż na siostrze,ale za to ile piany było!
Jest też moim dzielnym towarzyszem podczas szycia,układa..przekłada,sortuje..niekiedy rozrzuca skrawki materiałów po czym, zbiera i układa ponownie,tym razem  na blacie do zszycia.Zasypia jak koala z rączkami na mojej  szyjce, zabierając każdy najmniejszy centymetr maleńkiej kołdry.Na suficie zawisły gwiazdki...i wspólnie zrobiłyśmy małe przemeblowanie.Pomimo ,że u nas dziś sielankowo, czasem są grymasy i krzyki, i marudzenie i wymieniać tak można bez końca,ale zawsze kończy się to wszystko ciumaskami.Gosia właśnie wpadła jak po ogień i siedząc na wiklinowym koszu zajada mój błyszczyk.


 






Nie tak dawno, bo kilka godzin wcześniej wspólnie kolorowałyśmy logo czapeczek.Gosia postanowiła zerwać z ustalonymi kolorami i samodzielnie przelewała kolory na kartki,w nosie mając moje ustalenia.Zagryzała w międzyczasie słodkie mandarynki ,co chwilę kiwając się raz w lewo raz w prawo w takt muzyki.Słonko radośnie wpadało nam przez okno.










Przez te kilka ostatnich dni dzięki współpracy głowy,serca,rąk i wyobraźni powstały nasze Bulinuszkowe Czapeczki.Moja duma!Szczęście maluje mi się szerokim uśmiechem na buzi jak na nie spoglądam.Dodatkowo powodem mojej radości jest fakt, że podobają się innym i nawet zostałyśmy zaproszone do współpracy z Galerią Ludowomi. Bardzo bałam się ,że to co powstało w moich rękach zostanie tylko tworem w szafach moich pociech.Chciałam bardzo...udało mi się!Ktoś docenił,to o czym marzyłam.Na dzień dzisiejszy raczkujemy,ale dostałam mega kopa mobilizacji by udowodnić,nawet samej sobie,że warto realizować marzenia by rosnąć w siłę na smutki i radości dnia powszedniego.




Hmn..malowanie po ścianach nie jest mi obce,wpadłam na pomysł..przypomniałam sobie jak Mama Jagoda udostępniła mi białą ścianę,przy której stała wcześniej kanapa z niebieskim wzorkiem,pod twory mojej wyobraźni.Pomijam fakt,że przestawianie mebli mam we krwi od małego i tak jest po dzień dzisiejszy.Wracając do białej ściany, malowałam...właściwie malowaliśmy,ja..mój brat..kuzyni.Każdy kto przybywał w odwiedziny podobnie jak ja łapał za pędzel.Ale cóż to było za dzieło!!Było tam wszystko,Timon i Pumba z Króla Lwa..liany,kwiaty..kolorowe robale,wszystko plakatowymi farbkami.
Tak więc natchniona dawną ścianą,wraz z Gosią zamieniłyśmy pokój w kolorowy park.Wyrosło drzewo z kolorowymi listkami,na którym wisi marynarski domek* w myśl wszystko co skandynawskie kochamy,dla ptaków, i jest też sznurek na którym zawisły czapeczki, i zawisła chmurka z tęczowymi kropelkami i tuż obok poduszek przemyka zaczarowany,zielony kot.To pokój Gosi,właściwie nasz pokój..bo tam czuję się bardzo beztrosko.Szczególne i właściwie magiczne są poranki,kiedy przez te wszystkie kolory przebija się jutrzenka...lubimy bardzo.Nawet Kaja,wydaje się ,że lubi jak My to nasze zaczarowane miejsce.









Moja większa dama zaczyna podkradać mi kosmetyki wszelkie,szczególnie olejek do ciała który, nie tylko pięknie pachnie kakao ale niesamowicie nawilża.Dodatkowo trendy stały się tuż za lakierami  do paznokci błyszczyki.Szczególnie ten,co w chwili wyrwania się z domu obficie nakładam na usta,zlepiając wszystko wokoło co się nawinie,szczególnie mam tu na uwadze włosy...wrrr.Lakier do paznokci.. nie pamiętam już kiedy miałam,ale za to Gosia zmienia go co tydzień niemalże.Bardzo zabawna chwila,kiedy nakłada go tonę nie tylko na usta,ale podkreślając kolorem pucate poliki,uszy..nosek.Złoszczę się czasem,bo niejednokrotnie na czystych ubrankach też ląduje,a strasznie trudno go usunąć,no ale..zapewne jak czytasz to Mamo,to powiesz w duchu,robiłaś to samo,baaa podkradałaś mi ciuchy i nie zawsze czyste odkładałaś do szafy jakby nigdy nic,zaprzeczając ,że nie ruszałaś.Heh..widocznie to spotyka każdą mamę.







W najbliższym czasie mam zamiar porządnie odświeżyć naszą bajkową bibliotekę,którą Gosia każdego dnia dokładnie przeczesuje.Wybieranie bajek to drugie z ulubionych zajęć obok rozrzucania guzików ,podczas mojej nieuwagi.Tak się ostatnio przyglądałam,i Gosia wykorzystuje je do czegoś podobnego jak zabawa w pchełki,tylko tutaj ma się to nijak ,bo guziki nie skaczą tylko lecą który dalej w głąb korytarza,choćby i teraz.Tak..lecą..A ja zbieram,nie raz nie dwa ...














A Kaja...dzielnie znosiła dziś ubieranie,przebieranie..układanie,kołysanie i robienie zdjęć wszelakich na potrzeby przedstawienia czapeczek.Z anielską cierpliwością wszystko znosiła,by po skończonej pracy,przykleić się jak gąsienica do kapusty i porządnie napić się mleczka.Jestem z niej równie dumna!

















A jesteśmy tutaj -  Bulinuszki

3 Kommentare:

  1. Śliczne dziewczynki, gratulacje!

    AntwortenLöschen
  2. Słodko tu u Was.Mała rośnie jak na drożdżach, a czapeczki to prawdziwy majstersztyk.
    No i ten pokój-po prostu raj dla maluchów.
    3majcie się dziewczyny. :)
    Bożena.

    AntwortenLöschen